Artykuł2

Oto podstrona: 1


W lipcu 1947 r. UFO rozbiło się w Roswell w Nowym Meksyku, a rząd próbował to zatuszować, twierdząc, że nie był to latający spodek, lecz eksperymentalny balon nadzoru na dużej wysokości należący do sklasyfikowanego programu o nazwie „Mogul”.

Jednak wielu zwolenników teorii UFO twierdzi, że zderzono rozbite obce samoloty i ciała oraz że wojsko zorganizowało skomplikowane tuszowanie, ponieważ stanowiło to zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Teraz, 64 lata później, debata wciąż trwa, a rząd nie chce bardziej ujawniać szczegółów niż wtedy.

Przez lata wielokrotnie pokazywano, że informacje, które pierwotnie były klasyfikowane jako poufne, ponieważ stanowiły zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, pozostawały tajne wiele dziesięcioleci później, mimo że kryzys już dawno minął i żadne zagrożenie nie pozostało. Zauważono również, że za każdym razem, gdy rząd potrzebuje usprawiedliwienia, musi jedynie powiedzieć, że informacje są tajne.

W Stanach Zjednoczonych raz po raz napotykamy na tego rodzaju zaciemnienie, więc kiedy prezydent Obama ogłosił światu, że będziemy mieli przejrzystość w rządzie, byłem bardzo szczęśliwy. Oznaczało to, że w końcu zobaczymy, co się działo za kulisami Kongresu. Oznaczało to, że moglibyśmy włączyć C-SPAN i być wtajemniczonym w kwestii kierowania i postępowania naszych prawodawców podczas negocjacji w sprawie oznaczeń.

To miało tak bardzo efekt. Niewiele się zmieniło. Wpisz WikiLeaks. Na początku byłem podekscytowany perspektywą, że to, czego pragnąłem od lat, w końcu się wydarzyło.

Setki tysięcy poufnych dokumentów były emitowane publicznie. Źli byli wyrzucani z prasy, a dobrzy mieli wygrać wojnę z opinią publiczną, a może nawet stworzyć dobre rządy. Ale tak nie jest.

Nie ma jednoznacznych zwycięzców i przegranych, a szef WikiLeaks miał problemy w swoich szeregach, a także miał problemy z prawem kilku krajów, w tym naszym.

Zrozumiałe jest, że faceci, którzy popełnili najgorsze przestępstwa, chcą go usunąć z drogi i wszyscy zastanawiają się, jak długo pozostanie przy życiu, zanim ktoś go zabije. Ludzie w OpenLeaks robią to trochę inaczej; wyciekają informacje do mediów w kawałkach i pozwalając im wziąć na siebie winę za wycieki, stąd prawdopodobnie życie nikogo nie jest na linii, podczas gdy ta informacja niejawna dociera do społeczeństwa w bezpieczniejszej formie informowania o nieprawidłowościach.

Jestem jedną z osób, które opowiadają się za tym, co WikiLeaks i OpenLeaks próbują zrobić. Mam już dość tej tajemnicy i chcę, żeby to się skończyło. A jeśli to by było na tyle, zaczepiłbym do niej swój wagon i uciec od burzy kontrowersji.

Ale teraz przybrał o wiele bardziej złowrogi obrót. Nie chodzi już o nadużywanie władzy i nadużywanie władzy oraz o skorumpowane i bezwzględne rządy obalające; teraz jest już u progu ludu; weszło w życie nas wszystkich.

Hakerzy, w swoich zmaganiach, domagają się przejrzystości i nie więcej tajemnic, postanowili włamać się do akt banków i instytucji finansowych. Miliony deponentów skradziono im dane osobowe, tożsamość i życie. Ludzie, którzy opowiadali się za zasadami WikiLeaks i OpenLeaks, są teraz ich ofiarami.

Nadal nie jest do końca jasne, czy hakerzy są częścią WikiLeaks i OpenLeaks, czy po prostu trzymają się swoich linek i działają samodzielnie. W tym momencie nie ma znaczenia, czy są to niezależni agenci, czy współpracują z WikiLeaks lub OpenLeaks. Liczy się tylko to, że ci ludzie, których dane osobowe zostały przejęte, nie mieli nic wspólnego z tajemnicą w rządzie ani z korupcją, która do tego doszło.